piątek, 18 września 2015

Horror×××(rozdz.15)


Nagle zostałam postawiona na ziemi. Dziewczyny do mnie podbiegły i od razu przytuliły. Kiedy się odsuneły Zayn  zapytał:
- A gdzie jest Victoria?-podniosłam na niego wzrok- Oh...Tak mi przykro..
Podszedł i otarł moje łzy. Natychmiast się do niego przytuliłam. Chwile trwaliśmy w uścisku dopóki nie usłyszałam kaszlenia Harry'ego. No tak..Zazdrosny. Wsiadłam do jednego z aut.. Z przodu siedział Harry i Liam, a obok mnie Elizabeth oraz Jennifer. Patrzyłam przez okno na oddalające się to okropne miejsce.
- Dziewczyny, jak się czujecie?-spytał Harry
- Z nami dobrze. Chyba gorzej z Mirandą...-oznajmiła Jennifer
- Siostra?-odezwał się Liam
- To tamten chłopak jej zrobił? -spytałam
- Przykro mi..Gdy wpadłem do pokoju po tamtego dupka ona już nie żyła....Potem zabiłem jego za wszystko.
Czemu akurat Victoria? Może się wściekł, że to ja nie przyszłam? A jeśli on zawsze był tak agresywny podczas pieprzenia? Gdybym jej o to nie poprosiła, aby się nie zorientował, że coś się dzieje....To moja wina.
- A co to był wtedy za chuk? -spytała Elizabeth
- Louis postanowił się nie męczyć i podrzucił małą bombę...-zaśmiał się Harry skręcając na podjazd- Będziecie mieszkały razem z nami. Jutro pojedziemy na zakupy. Wybierzecie sobie jakieś ciuchy i inne duperele. Miranda?
Podniosłam wzrok. Posłałam mu smutny uśmiech.
- Ale potem pojedziemy coś zjeść.-westchnełam- Zakupy z nim to cholerne męczarnie.-stwierdziłam, na co wszyscy wybuchli śmiechem
Wysiedliśmy z auta i skierowaliśmy się do środka. Dziewczyny były zachwycone tym całym domem. Szybko powędrowałam do kuchni i wziełam piwo.
- Miranda...-podszedł do mnie Harry-Jak się czujesz?
- Nie wiem. -wzruszyłam
Loczek wyrwał mi butelkę i odłożył na miejsce. Po chwili mnie przytulił.
- Będziesz cały we krwi.-zaśmiałam się
- Jebać to.-pocałował moje czoło
Odsunełam się od niego. W progu zobaczyłam resztę przyglądającą się całej sytuacji.
- Co się tak gapicie?-spytał loczek- Nie macie nic lepszego do roboty?
- Nie.-wzruszyła Jennifer
Elizabeth podeszła do lodówki i zaczeła szukać nie wiadomo czego. Wyjeła słoik nutelli, chwyciła łyżeczkę i zaczeła zjadać całą zawartość. Spojrzałam na nią i założyłam ręce.
- Miranda, spokojnie później kupimy tyle słoików nutelli ile będziesz chciała.- parsknął
- Jedyne co chcę to się upić. -warknełam- Ale i tak trzymam cię za słowo.
- Nie, bo będę musiał cię porządnie ukarać.-założył ręcę
- Czy ty mi grozisz?-podniosłam brew
- Dobra, przestańcie.-wywrócił oczami Zayn - Jeśli macie zamiar się pieprzyć to won do waszego pokoju.
Harry na mnie spojrzał i zaczął się do mnie głupio uśmiechać. Udając, że nie słyszałam tekstu Malika zabrałam odebrane mi wcześniej piwo. Wyminełam loczka i usiadłam przy stole.

***
Trochę podpita przytuliłam się do boku Harry'ego, i w pewnym momencie zaczełam płakać. Od razu zostałam obdarowana jego opiekuńczym ramieniem. W jego ramionach zawsze czułam się bezpiecznie. Wszyscy twierdzili, że to nie moja wina, ale ja wiem swoje.
- Gdyby nie poprosiłabym jej o to, by jeszcze żyła.
- Gdyby nie ty dziewczyny by nie były wolne i nam by mogła stać się tam krzywda.-powiedziała Mia- Albo w ogóle akcja by się nam nie udała.
- Victoria chciała zawsze naszego szczęścia. -oznajmiła Elizabeth- Pamiętasz, jak kazała nam wtedy uciekać pomimo groziła jej śmierć?-przytakneła
Do tej pory pamiętam, jak powiedziała:  “Wolę umrzeć dla waszego szczęścia i wolności niż widzieć, jak codziennie cierpicie.”
- Nie zadręczaj się tym. -westchneła Jennifer- Ona i tak planowała się nie długo zabić...Mówiła mi o tym.
Odsunełam się od Styles'a. Wytarłam łzy.
- Pójdę się położyć, a wy rozmawiajcie dalej.
Wstałam i poszłam do pokoju.  Ogarnełam wszystko i przebrałam się w piżamę. Z kuchni było słychać śmiechy chłopaków. Wyszłam z pomieszczenia. Nie wiem czemu, ale skierowałam się do pokoju Harolda.
Słyszę jej ostatnie słowa skierowane do nas."I tak nic nas stąd nie uratuje."
Te słowa tworzyły echo w mojej głowie. Zobaczyłam obraz. Najpierw, jak kazała nam uciekać, ale my zostałyśmy, aby ona przeżyła..Potem jej pełny smutku i złości wzrok, gdy drwiła, że się nam nie uda. A na koniec martwe ciało, leżące koło łóżka. Głosy w głowie zaczeły być coraz głośniejsze. Usiadłam na podłodze i zatkałam uszy. Zaraz rozsadzi mi głowę.
- Wypierdalaj z mojej głowy! -krzyknełam przez łzy- Przecież dobrze wiesz, że nigdy nie chciałam twojej krzywdy!
Ból był nie wyobrażalny. Zaczełam wyrywać sobie włosy.
- Daj mi święty spokój! Nie możesz się wyżywać na kimś innym?!
Wtedy do pokoju wpadł Harry z Liam'em.
- Shhhhh...Spokojnie..Kochanie, nic się nie dzieje.. -zaczął szeptać
Głosy zamieniły się w krzyki. Zaczełam jeszcze bardziej płakać.
- Kurwa! Niech ktoś cofnie ten jebany czas i pozwoli mi umrzeć za nią!-krzyknełam - Proszę zakończcie to i mnie zabijcie!
Zostałam złapana za nadgarstki. Próbowałam się wyrwać, ale to pogarszało moją sytuacje. Liam patrzył na mnie ze współczuciem i troską. Odwróciłam wzrok. Wszyscy stali i patrzyli na mnie. Nagle poczułam ból na policzku. Liam już miał rzucić się na loczka, ale ja byłam szybsza. Rzuciłam się w jego ramiona.
- Harry nie zostawiaj mnie.-wyszeptałam- Ona siedzi w mojej głowie i zmusza do zabójstwa..

×Harry
Pierwszy raz widziałem Mirandę w takim stanie. Przytulała mnie i dziękowała. Wszyscy na nas patrzyli zszokowani. Sam nie wiedziałem co powiedzieć.
- Nie zostawię. -wyszeptałem
  KILKA DNI PÓŹNIEJ.
Stan Mirandy z dnia na dzień się w jakiś sposób poprawiał. Coraz mniej się obwinia o jej śmierć. Ataki paniki pojawiały się rzadziej. Powoli wszyscy wracamy do normalnego życia, chociaż dla nas wszystkich jest to trudne. Przez ten czas nawet dużo się zmieniło. Na przykład Zayn zerwał zaręczyny z Perrie.
- Harry!-krzykneła Payne
- Tak?
Wpadłem do salonu, a wszyscy na mnie spojrzali, jak na opętanego. Miranda na mnie patrzyła ze smutkiem.
- Czemu mi nie powiedziałeś?
- Ale czego?
- Że potem wysadziliście w powietrze ten budynek?
Miała się nie dowiedzieć. Teraz będzie miała większe wyrzuty sumienia..Przecież tam zostali jeszcze nie winni ludzie.Tak,wysadziliśmy go.
- Nie powiedzieliśmy ci, tylko dlatego, żebyś nie wpadła w depresje i nie miała większych ataków...-westchnąłem - Wiesz, że wszyscy chcemy dla ciebie, jak najlepiej i robiliśmy to dla twojego dobra.
Posłała mi smutny uśmiech. Cierpiała. Jej przyjaciółka nie żyje. Obwinia się o jej śmierć. A teraz dowaduje się, że wysadziliśmy resztę tych ludzi...Będę miał przesrane. Miranda do mnie podeszła i przytuliła. Trochę zszokowany jej reakcją odwzajemniłem uścisk. Wredy do salonu wszedł Niall razem z Elizabeth. No właśnie. Przez ten czas zbliżyli się do siebie. Wszyscy podejrzewamy, że są razem. Oni tam sobie mówią, że tylko się kolegują/przyjaźnią, chociaż i tak wszyscy widzą ,jak jest naprawdę.
- Harreh?-usłyszałem głos
- Tak?-uśmiechnąłem się
- Coś lub ktoś jest na dworze.-
Oznajmiła  przestraszona
- Co? -odsunąłem się i spojrzałem gdzie ona- Przecież tam nic nie ma.
Ta podeszła do okna i go otworzyła. Zaczeła krzyczeć. Upadła na podłogę, zasłaniając uszy drobnymi dłońmi. Podbiegłem do niej ze wszystkimi. Chyba ma atak.
- Kurwa na serio coś wisi na drzewie!-krzykneła Jennifer
Podniosłem wzrok. O kurwa. Może i jest ciemno, ale doskonale widać ciało. Wybiegłem na dwór. O mój Boże...Czy to są jakieś żarty?!
- Zayn! Louis! Chodźcie tu!
Oni szybko tu przybiegli. Na drzewie wisiało ciało. Podeszliśmy do ciała.
- Miranda!-krzyknął Liam
Odwróciłem się. Dziewczyna wyrwała się od nich i tu podbiegła.
- Victoria?! Co kurwa się tu dzieje?! -krzykneła przerażona
Dziewczyny szybko przybiegły. Zaczeły krzyczeć. No kurwa! Jeszcze tego brakowało, że sąsiedzi wyjdą przed dom!
- Zamknijcie się do cholery!-krzyknął Malik - Wcale nie pomagacie krzykiem!
Wraz z Louis'em i Zayn'em zdjeliśmy ciało. Wnieśliśmy do domu.  Ja pierdolę, to ciało Victorii?!
- Victoria miała jakieś rodzeństwo?!-spytał Liam
- N-nie.-zapłakały dziewczyny
Miranda upadła na podłogę. Po chwili zaczeła krzyczeć. Kolejny atak?
- Spieprzaj z mojego życia! Nie nawidzę cię! Zrobię wszystko! Odnajdę twoich bliskich, wyprawię ci pogrzeb! Tylko mnie zostaw! Jeśli ci to nie wystarczy, zabiję się! Harry, proszę ,zabij mnie!
- Miranda to nie ona! -krzyknął Louis - Victoria nie żyje od kilku dni, więc nie mogła przyjść tu i się powiesić!!! Harry, weź ją uderz tak jak ostatnio, bo ja to zrobię!
Szybko się go posłuchałem i zrobiłen to. Dziewczyna spojrzała na ciało i wybuchła płaczem...
- Shhh....Spokojnie..Obiecuję ci, że to się skończy, a ta osoba co sobie z nas zażartowała w ten sposób pożałuje. -spojrzałem na ciało
- Czekajcie!-krzyknął Liam- Wyczuwam puls!
- Kurwa, Liam nie bredź, jak może ona żyć skoro dopiero zwisała z drzewa?! -krzykneła Sophia
- No to kurwa zobacz! Wiesz, że jest takie coś, że zanika na kilka minut puls i człowiek wygląda, jak martwy?! Widocznie sznur był zbyt delikatnie zawiązany!
Podeszła do dziewczyny.
- Ja pierdolę...Naprawdę ona żyje!
- Jak się obudzi musimy z niej wszystko wyciągnąć.-warknął Zayn
- A nie ma ona żadnych dokumentów? -westchneła Mia
- Czy wam się nie wydaje, że to jest zbyt  nie realne, aby ona żyła?-spytała Miranda

***
×Miranda
Po kolejnym ataku tego dnia, siedziałam obok tej dziewczyny i czekałam, aż się nie wybudzi. Wedługł mnie to jakieś żarty oni stroją mówiąc, że wyczuwają puls. Wstałam i poszłam po szklankę wody. Zaraz zobaczymy czy żyje.
- Co ty odwalasz?-usłyszałam Niall'a
Oblałam szybko dziewczynę, a ona obudziła się z krzykiem. A jednak.Wszyscy przybiegli. Usiadłam obok niej i złapałam za ramiona.
- Zamknij się!-krzyknełam- Nic ci tu nie grozi, więc przestań. A teraz.Czemu próbowałaś się powiesić w naszym ogrodzie?
- Co? Ja się próbowałam zabić?-zdenerwowała się- Czemu?
- Z kim byłaś wcześniej?-spytał Harry
Spojrzała na niego. W jej oku coś błysneło. Od razu poprawiła włosy i się zarumieniła. O nie...Styles jest mój. Tylko go tkniesz to po tobie.
- Z moją przyjaciółką Victorią. -zamarłam

4 komentarze:

  1. Jeny ! Rozdział na prawdę przerażający i emocjonujący,ogromny plus , bo jest to chyba naj naj najlepszy rozdzialik ever. Dreszczyk trzymał od początku do końca i jeszcze to zakończenie. Błagam dodaj jak najszybciej next bo nie mogę wytrzymać . Proooszę !!!!!! <3
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Omomomom O.O Co za emocje.
    Szczerze mówiąc nie sądziłam, że oni jeszcze mogliby wysadzić budynek z ludźmi i to niewinnymi... Co jak co, ale sumienie gdzie? -.-
    Biedna Miranda. Przez to wszystko nabawiła się stresu, bojaźni; nie tylko wobec otoczenia, ale i samej siebie i dodatkowa ta panika, która nawiedza ją dość często. Nie fajnie :/
    Z drugiej strony nie ma się co dziwić, ja na jej miejscu nie wiem jak bym zareagowała....
    Ale końcówka! O_O Wisiała na drzewie w dodatku żyła i była wczoraj z Vicą!!! Czyli ona jednak żyje! No i właśnie co robiła w ogrodzie?
    Na te nurtujące mnie pytania, czekam na odpowiedź w postaci nowego rozdziału <3 (*_*) ('o')

    OdpowiedzUsuń